niedziela, 15 grudnia 2013

ROZDZIAŁ II

ROZDZIAŁ II


 -Jak się dowiedziałaś , jak je znalazłaś?
-Woreczek z tymi prochami wypadł z ręcznika,wyrzuciłam go od razu.
-Kochanie...przepraszam Cię.
-Justin,powiedz.Czy Ty ćpiesz?-szkliły mi się oczy.
-Tak,biorę. Wciągnęła mnie w to Viktoria.
-Viktoria? Justin,co Ty wygadujesz. Pewnie ćpałeś przed chwilą i takie bzdury wygadujesz,to nie może być prawda. - byłam zszokowana
-Viktoria to dillerka,handluje tymi prochami już prawie cztery lata. Ona i ja nie potrafimy tego rzucić. Ja jeszcze nie jestem aż tak w to wkręcony ale ona... szkoda słów.
-Boże Justin...-chodziłam po kuchni cała zapłakana.
-Słońce-chciał mnie przytulić-Jesteś dla mnie najważniejsza słyszysz najważniejsza. Te prochy nic nie znacza one nic nie zepsuja w naszym związku,rozumiesz?
-Ale ja się boję o Ciebie,naprawdę...
-Nie masz o co ..
Chłopak przytulił mnie delikatnie i pocałował w szyje.
Nagle w naszym apartamencie rozległ się dzwonek telefonu :
-Halo - odebrałam poddenerwowana.
Za druga stroną stał mężczyzna. I tu zamarlam. Chwycilam kluczyki od auta i pobiegłam ile sił w nogach:
-Co jest ?-spytał Justin i szybkim krokiem podażając za mną
-Viktoria jest w szpitalu - dodałam gazu.
Justin pojechał za mną naszym drugim autem.
 Wysiadłam pod szpitalem i szybko wbiłam na izbe przyjęć. Ujrzałam Viki pod kroplówką lekko uśmiechającą się w moją stronę :
-Ty suko-krzyknęłam rzucając się na nią trzymając jej kołnierzyk od szpitalnej pidżamy- W co wpakowałaś Justina zdziro!?
 Z jej twarzy zniknął uśmiech , a jej powieki gwałtownie zasłoniło oczy
-Proszę natychmiast stąd wyjść !-krzyknął lekarz odpychając mnie - Szybko reanimacja! - dodał i zamknął mi drzwi przed nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz